sobota, 17 września 2016

Na oparach

Gdy już myślę, że się nie wyrobię, że tym razem nie przechytrzę czasu i ugrzęznę w garnkach, nieładzie, zupie z bibuły, klockach lego i godzinie 16-stej, wtedy zegar puszcza do mnie oko, wskazówki zwalniają i..włączam, co włączyć należy, kończę, co skończyć wypada, otwieram, co otworzyć przyjemnie, łapię wszystkie klucze i kluczyki, które podzwaniają na dziś obiecująco, i ruszam. Kucharka od wykwintnej zupy bibułowej oraz specjalista od samogubiących się klocków okupują tyły. Gdy dojeżdżamy otwieram drzwi i ładujemy się na świeże zatankować paliwo na kolejne dni. Bo po tym tygodniu jechaliśmy na oparach. Mówię Wam.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz