wtorek, 29 listopada 2016

poniedziałek, 28 listopada 2016

Pierwszy śnieg


Czy to ostatnie jesienne zdjęcie, które zdarzyło mi się wykonać w tym roku? Bo dziś za oknem śnieg. Śnieg na chodnikach, śnieg w kapturach, na parapetach jednakowoż śnieg.
Jeśli jednak na wczoraj miałby przypaść ostatni dzień jesieni, to odeszłaby ona z przytupem. Bo wczorajszy dzień..
To był czas, który odmierzyła jedna indyjska herbata dla każdego. Przyjemności dostarczył jednak za 100 jej litrów. Wczoraj wieczorem, i dziś o poranku nadal, zastanawiałam się, o czym zapomniałam Jej powiedzieć i co zapomniałam pokazać. Czy w ogóle powiedziałam, jak ogromnie cieszę się, że była ze mną? Nie pamiętam. A tak strasznie się cieszę. Wiedz o tym Dziewczyno.

piątek, 25 listopada 2016

O książce #3 Kuchnia polska według Karola Okrasy


Bierzcie dopóki jest! Jeżeli: lubicie gotować, robicie w Lidlu zakupy i dostajecie te okrąglutkie, złote naklejki, to nie rzucajcie ich tym razem w kąt, tylko wymieńcie na książkę pt. "Kuchnia polska według Karola Okrasy".
Piękne zdjęcia w tej książce są pokarmem dla ducha, deserem dla ducha jest kilka obrazków autorstwa wybitnego polskiego plakacisty Andrzeja Pągowskiego, a przepisy, w większości ze średniego szczebla trudności, wróżą smakowitą strawę dla ciała. Poważnie! A wiecie co? Początkowo wcale tej książki nie chciałam. Kuchnia Lidla w ogóle mi się nie spodobała, dlatego na tę pozycję patrzyłam krzywo. Wygrał jednak Jego upór i przyklejając przy kasie ostatnie naklejki patrzyłam na Niego z wyrzutem pt. "kolejny śmieć w progi mego domostwa zawitał".
I tu należy dodać, że godzin kilka później, towarzysząc szkrabsonom w kąpieli, doszłam do wniosku, że żona mojego męża...myliła się i to mąż mój miał rację. O tak! Oto w moich dłoniach wreszcie spoczęła książka, która potraktowała moją ukochaną kapustę jak przysłowiowego syna pierworodnego i rzuciła ją na pierwszy ogień, dzięki czemu wyprzedziła w blokach startowych buraki, ziemniaki, nowalijki i zboża. Dział ptactwo i mięso niespecjalnie mnie interesuje, lecz przyznaję - i tam znajdziecie smakowite przepisy.
Karol Okrasa wraca w tej książce w dużej mierze do kuchni staropolskiej. Pojawia się opalanie sianem, przepiórcze jaja, kaczki i gęsina, rozdziały w całości poświęcone serom, rybom, a także odrębny na tzw."skarby lasu" i świąteczne potrawy.
Książka jest naprawdę przyjemna pod każdym względem, a składniki użyte do przygotowania potraw na ogół łatwo dostępne.
Nie pochylam głowy jedynie nad niektórymi zdjęciami Karola Okrasy w wiejskich realiach. Wystylizowany mieszczuch obierający jabłko na wiejskiej ławce pod drzewem owocowym  absolutnie mnie nie przekonuje i w moim odczuciu nie pasuje do stylistyki fotograficznej całości. Lecz to tylko to jedno i w dodatku bardzo subiektywne "ale".
Polecam (nadal szczerze tym faktem zaskoczona).



środa, 23 listopada 2016

In orange


Polska złota jesień. Pamiętacie ją? Gdy październikiem przemierzało się ulice, buty błądziły w liściach. I wcale nie były to takie bure zgniłki, które widzimy zalegające wzdłuż krawężników od kilku ostatnich sezonów. O nie, to były piękne, czerwone, pomarańczowe i żółte liście. Suche. One szuszały, gdy się w nie człowiek wplątał stopą. A wplątywał się z premedytacją i przyjemnością. I wcale nie na marnych sekund 10. Bez wyrazu obrzydzenia i niechęci na twarzy brodziło się w nich dopóki się nie skończyły. Były ich całe zaspy! I to te zaspy były główną atrakcją jesieni.
I właśnie kilka dni temu trafiliśmy na takie liście. Nie do końca tak suche, żeby się w nie rzucić, lecz dostatecznie suche, żeby sobie nieco nimi poszurać:) I wreszcie miały jakiś kolor!





poniedziałek, 21 listopada 2016

Byłam


Byłam, protestowałam, nawet szkodniki w wydarzenie wciągnęłam. Spakowali plecaki i wyruszyliśmy. Bo muszę nadmienić, że dla nas to nie jest jakieś tam radio. To członek rodziny. Od pokoleń - można rzec śmiało. Towarzyszyło mi za ścianą, gdy jako 4-5 - letnie dziecko udawałam się na drzemki do swojego pokoju. Czas odmierzała mi wtedy "Powtórka z rozrywki" i piosenka rozpoczynająca audycję w wykonaniu chyba Pana Mariana Kociniaka? Gdy nie musiałam spać, w ucho wpadała mi "Stolica" T.Love i "Piosenka młodych wioślarzy" Kultu. Jedni i drudzy stali u progu kariery i jeszcze nie odważyli się pomyśleć o tym, że za 30 lat nadal będą wydawali płyty. Nikt tego nie wiedział, a Ciocia Gosia uczyła mnie wtedy robić balony z gumy Donald:)
Głosy Panów Marka Niedźwieckiego czy Kuby Strzyczkowskiego to coś, co utkwiło w mojej głowie z tamtych lat. Potem była Lista Przebojów Trójki i wieczory z kasetami. Nagrywanie. A tu nagle przerwa w dostawie prądu, Polka bach! świeczkę na stół i kolejny tydzień czekania na możliwość nagrania piosenki. Michael Jackson, debiutancka płyta Roberta Gawlińskiego, "Smooth Operator" Sade, ostatnia płyta Queen, pierwszy singiel Justyny Steczkowskiej, Nirvana, album "Stars" Simply Red, Dire Straits, Guns N' Roses, Madonna, nawet Kaliber 44. Potem na studiach Jan Ptaszyn Wróblewski i nocne audycje podczas nauki do sesji. Lata później, gdy urodziły się nasze dzieci, Trójka była moim głównym łącznikiem ze światem zewnętrznym. To dzięki niej wiedziałam, co dzieje się poza moim domem, co się czyta (i co poleca przeczytać Pan Michał Nogaś), gdy się nie karmi, jakie filmy obejrzeć, gdy nie zasypia się na stojąco i co na to wszystko gospodarka, dla której na tym etapie nosisz t-shirt z napisem "niewygodna". Radiowy Dom Kultury, udzielająco się pozytywna Grażyna Dobroń, "3 wymiary gitary", poranki z niepowtarzalnym Wojciechem Mannem, poniedziałkowy poranek z wyczilowanym Panem Markiem. Wieczorami Jerzy Sosnowski, Piotr Stelmach lub fantastycznie klimatyczna audycja "Pod dachami Paryża"..a ja robiłam bransoletki i kartki świąteczne.
Nie wymieniłam tu mnóstwa osób. Choćby Artura Andrusa! Jego "karpie".. I jeszcze Piotr Metz, Robert Kantereit, ooooj możnaby tak długo. I Marek Wałkuski! Wiecie, po takim czasie każdy z redaktorów ma u nas w domu swoją osobistą ksywkę:)
Dziś Hania woła "zróbcie głośniej!", gdy słyszy "Kocham pana, panie Sułku", a nam w to graj, bo ich uwielbiamy i możemy słuchać w nieskończoność. Czeka na Agnieszkę Szydłowską i jej muzykę, kręci biodrami, gdy Marcin Kydryński prowadzi "Sjestę", a ja wtedy myślę, że to się po prostu NIE MOŻE skończyć. I już. A tamci coś majstrują. I nam się to w ogóle nie podoba. Ani ciut. My się wszyscy na to nie zga dza my. Wszystko i wszyscy mają wrócić na swo je miej sce. I już. I niech mi jakieś dziwne i nieznajome głosy nie czytają co najmniej dziwnych wiadomości. A kysz!
I już!!

czwartek, 17 listopada 2016

Nawet deszcz


Nawet deszcz. Naprawdę. Tylko spójrzcie na spokojnie. Każdy to dostrzeże, gdy na momet wstrzyma własny ruch i zamilknie. Nawet ten niekończący się, ponury, smutny deszcz potrafi mieć swoich pięć pięknych minut. Tylko oczy szeroko na świat ustawić!

piątek, 11 listopada 2016

Staw


Spacer. Nie czuć spalin, ani smrodu z kominów. Nie słychać szumu samochodów, ani niczyich rozmów. Słychać tylko nasze, wyjątkowo spokojne dziś, dzieci i (też nasze) wyjątkowo oszczędne dziś słowa. Wdychamy wilgoć z powietrza i wypatrujemy sobie oczy, na widok tego zielonego stawu. Czy on naprawdę tutaj jest?










wtorek, 8 listopada 2016

O książce #2 Emma, Otto, Russell i James


Wiedziałam. Czułam, że będzie właśnie taka. Sięgająca od pierwszyh już stron głębiej, niż momentami pamięć Etty. Zostawiająca w mojej głowie więcej, aniżeli cenzura wojskowa w listach od Otto. Dająca od początku wielkie nadzieje na niezwykłość ciągu dalszego. Wprost odwrotnie do miłości Russella. Pozostawiająca smutek po jej zamknięciu taki, jak po nieoczekiwanym zniknięciu Jamesa. Dalej nie piszę. Dalej to już po prostu trzeba przeczytać tę niezwykłą -zarówno w treści jak i formie - debiutancką powieść Emmy Hooper.

piątek, 4 listopada 2016

Buksy


Przyszły! Przyszły!
Zawsze, gdy przychodzą czekamy z M. do momentu, aż dzieci zasną i robimy sobie małe święto. Rozpakowujemy je pomału i z namaszczeniem. Każdej z osobna kilka chwil poświęcamy. Nawet je wąchamy! Mmm...uwielbiam to.
Następnie dylematy. Od czego zacząć? Może od skończenia tego, co aktualnie leży obok łóżka..Muszę się streszczać, gdyż naprawdę spore nadzieje wiążę z "Małym przyjacielem". Nasłuchałam się od E., że -jednym słowem - warto, teraz więc przebieram nogami z niecierpliwości.
Choć tytułowi Etta, Otto, Russel i James wciągnęli mnie w swój świat i wcale tak szybko nie pragnę się z niego wymiksować.
Dziś wieczorem rozstaniem martwić się jednak nie muszą ani oni, ani ja. Wieczór poświęcimy serialowi Fargo. Sezon 2. Bo słuchajcie - dzieje się:)




wtorek, 1 listopada 2016

Świeczka dla Pani Wisławy Sz.


To Pani Wisława Szymborska.
Wiersz pt."Pogrzeb". Możnaby tu jednak spokojnie zastosować tytuł alternatywny. Sprawdziłby się zarówno "Wszystkich Świętych", jak i "Zaduszki" lub np."1-szy listopada". Smutne, ale prawdziwe. Co więcej, uświadamia on nam, że rzeczywistość, która nas otacza, nie zmieniła się zatrważająco od czasu jego opublikowania ani na lepszą, ani na bardziej zawstydzającą. A było to ładnych parę lat temu, w roku 1986, gdy ukazał się tomik zatytułowany "Ludzie na moście".
30 lat temu...