czwartek, 26 października 2017

Blade Runner 2049


Sprawa wygląda tak. Z seansu wyszliśmy w poniedziałek około południa. Od tamtego czasu namówiliśmy wszystkie napotkane osoby żeby KONIECZNIE wybrały się na ten..no właśnie. Nazwać go najzwyczajniej w świecie filmem nie wypada. To coś więcej. Nawet nie zamierzam się rozpisywać, ponieważ żadne słowo pisane i tak nie odda klimatu i nastroju filmu. A moje odczucia? Cóż, jeśli ktoś wie jak to jest siedzieć w kinie, widzieć obraz, słyszeć dźwięki i muzykę i być tak przepełnionym radością z tych doświadczeń, że aż strach o eksplozję - wie o czym piszę. Euforia. Wyszłam z sali z niesamowitym poczuciem zaspokojenia. Po moc takich wrażeń idzie się do kina. Uwielbiam piękne fotografie, piękne kadry. Przez 2,5 godziny filmu, każdy kadr przemawiał do mojego poczucia piękna. Jestem zachwycona. Wspaniałe doświadczenie. Dodam, że film posiada fabułę, wspaniała muzyka wypłynęła z głowy Hansa Zimmera, a efekty specjalne..hmm..jeśli komuś wydaje się, że osiągnięto w tym temacie wszystko, to będzie zmuszony zweryfikować swój pogląd. 
Dodam, że urodziłam się w drugim roku lat osiemdziesiątych. Dodam, bo być może nie jest to nieistotne przy odbiorze filmu.
Spotkałam się z opinią, że film nie jest wcale extra bo jest kalką "Blade Runnera" z 1982 roku. Nie zgodzę się. To jest sequel. To tak jakby mówić, że w filmie "Harry Potter i więzień Azkabanu", Hogwart i wszystko co go dotyczy wyglądało jak w pierwszej i drugiej części przygód Harry'ego Pottera. Jakaś pomyłka. Ta sama osoba stwierdziła, że nie będzie kultowy bo w weekend otwarcia nie odniósł finansowego sukcesu. Nie wiem tylko od kiedy miarą kultowości są tłumy ludzi w kinach i zarobione na produkcji pieniądze. O takich filmach mówi się przebój lub używa przymiotnika kasowy. Natomiast na miano kultowego filmu, obraz pracuje latami. 
Czy jest jakieś słabe ogniwo w tej produkcji? Ano jest. Harrison Ford. Nie wzniósł się niestety na wyżyny aktorstwa. Nie należy się tym jednak martwić. Plakat do filmu jest typowym marketingowym chwytem (w moim odczuciu plakat jest skrajnie beznadziejny), który sugeruje spory udział Forda w filmie. W istocie zaś jest go na szczęście jak na lekarstwo. 
Ponieważ, tak jak wspomniałam, plakat jest daleki od poziomu przyzwoitości, wstawiam kadry z filmu. Wyszperane w Internecie. Wspaniałych wrażeń w kinie:)
P.s. a jednak wzięłam się i rozpisałam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz