Pamiętam z własnego dzieciństwa te, które puszczaliśmy plastikową słomką. Robione pieczołowicie z mydła, płynu do naczyń.. Moment koncentracji, chwila namaszczenia i.. voilà! Kolorowe jak tęcza, ulotne niczym sen... Mydło i słomka prysły na przestrzeni lat jak ich dawne twory, jednak skupienie przetrwało w formie niezmienionej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz