wtorek, 30 sierpnia 2016

About respect

Mogę powiedzieć następująco: morze wcale nie jest tak blisko mnie jakbym sobie tego życzyła. Mogę również inaczej: to ja nie jestem na codzień w optymalnej dla mnie odległości od tego zbiornika. Toteż gdy już się na tym piasku pojawiam, muszę.
Po prostu muszę się nim pobawić!
Rzucam się więc w wir pracy. Słońce piecze, ale ja nie odpuszczam bo dzielna jestem, a Mąż mawia, że moje korzenie Kozaków sięgają. Działam więc. W znoju i pocie czoła.
I kapeluszu stylowym oczywiście.
I oto On. Żółw. Powiadam: wielki, artystyczny żółw jak żyw. Nie da się go pomylić z dzikiem czy kuropatwą. Patrzysz i widzisz właśnie Jego. Duma mnie rozpala, ale czuję ją coraz słabiej bo już dość konkretnie rozpaliło mnie słońce. Pędem więc pod parasol. Siedzę tam na tym kocu w kratę jak na czatach. I pilnuję. Żółwia of kors. Przecież nie codziennie takie robię, prawda? Gdy zaczynam zastanawiać się nad zasadnością siedzenia w ten sokoli sposób do 18-stej, z prawej nadciąga wczesny nastolatek.
"Tylko go nie zburz"- napomina zestresowany Tata.
"Dlaczego miałbym Go burzyć?"- wdał się w wybitnie krótki dialog szczerze zdziwiony Syn zestresowanego Taty.
Ufff.. Poszli dalej. Nagle Syn zawraca, podąża zdecydowanym krokiem w stronę żółwia, podnosi kamienie. Czekam i nie wierzę. Jak to?! Bez żartów! Takiego pięknego żółwia? Podchodzi do niego i pyk! pyk!
Dwoje oczu z piaskowej głowy gapi się teraz na plażowiczów spacerujących brzegiem morza. Jak?! Jak mogłam zapomnieć o oczach??
Ale ja nie o oczach tutaj.
Tylko o poszanowaniu pewnych spraw. Bo skoro można szanować czyjąś pracę będąc rozbrykanym nastolatkiem, tym bardziej można będąc dorosłym, czyż nie?
Odśnieżony chodnik, uśmiechnięte dziecko wychodzące z przedszkola, masło na półce w sklepie, woda w kranie i to pranie, które wisi na suszarce. To wszystko wynik czyichś działań. Szanujmy swoją i czyjąś pracę. Pracę naszych dzieci także, albo przede wszystkim. Uczmy je tego, że świat nie rozwija się sam z siebie, a oprócz owoców niewiele spadnie nam z drzew.
Praca to czas. Cenny towar w wiecznym deficycie. Szanujmy go. Ten własny, który wkładamy we wszystko co robimy, ale i czyjś. Czas się nie namnaża, nie zawraca, nie ma powtórek z momentów. Wszystko mamy raz. Tu i teraz. Szanujmy szanse i ludzi, którzy nam w tym rozdawnictwie czasu towarzyszą.
P.s. Na prośbę mojego Męża dopisuję: był oprócz żółwia rekin, tort trzypiętrowy, port, zamek itd. Tylko aparat nie w każdej chwili nam towarzyszył:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz