A było tak. Mieliśmy zostać w Macedonii 3 dni, resztę czasu spędzić w Albanii, a w drodze powrotnej zatrzymać się na nocleg i zwiedzanie w greckich Salonikach.
Połowie ludzi na świecie pomysły udaje się zrealizować co do joty. My stanowimy jednak tę drugą część. Dlatego w Macedonii spędziliśmy tydzień.
Tymczasem znaleźliśmy się w miasteczku X. Gdy dojechaliśmy do celu, powoli zapadał zmrok. Stanęliśmy niedaleko miejsca docelowego, M. poszedł sprawdzić czy da się zaparkować bliżej, i wracając po chwili powiedział uradowany: myślę, że to strzał w dychę.
I to zdecydowanie był strzał w dychę. W setkę nawet. Wyświechtany zwrot "raj na ziemi" był pierwszym który przyszedł mi do głowy gdy zobaczyłam to, w środku czego przyszło mi się znaleźć. Nie zamierzamy dzielić się tą miejscówką. Zostawiamy to z premedytacją dla siebie, ponieważ bez sąsiadów w postaci turystów, z pasikonikami, żabami i cykadami, czuliśmy się jak na rajskiej wyspie. Wrócimy tam kiedyś. Tymczasem poprzeglądam zdjęcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz