poniedziałek, 13 marca 2017

Panta rhei


Od czasu, gdy spędzaliśmy w Krakowie nasze przedmałżeńskie weekendy, wiele się zmieniło. Zawsze jednak chętnie do niego wracałam. Choćby na marne 2 dni. Miasto spokojnego tempa, wolnego kroku, zadumy.
"Siedem miliardów uśmiechów, a Twój jest moim ulubionym". Tymi słowami mury starych kamienic Kazimierza wyrażają radość z przybycia spacerowiczów.
Niestety dla tego miasta, na przestrzeni lat nasza Rodzina wzbogaciła się o dwójkę wymagających dzieci. Dwójkę energicznych, głodnych świata dzieci. Co za tym idzie, cel naszej podróży MUSI obfitować w atrakcje większe, a może po prostu gęstsze niż tylko ZOO i spacer wzdłuż Wisły. Kraków zapomniał o dzieciach. Smutna prawda. Kopalnia w Wieliczce zwiedzona z wielkim WOOOOW wydobywającym się z ust dzieciaków, Muzeum Przyrodnicze zwiedzone z takim samym efektem i tyle. Smok Wawelski niby zieje ogniem, lecz już do jego groty turyści zajrzą dopiero w maju. Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema zamykany jest w październiku, aby ponownie otworzyć się na dzieci dopiero z końcem kwietnia...
I tak oto Kraków ześlizgnął się po szczebelkach drabiny określającej pożądane przez nas kierunki weekendowych wypraw. Szkoda. Pasuje tu aktualna od wieków sentencja Heraklita: panta rhei..



3 komentarze:

  1. na jakiej ulicy był napis "Siedem miliardów uśmiechów, a Twój jest moim ulubionym" jeśli można spytać? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zwróciłam uwagi na nazwę, ale przebyliśmy wtedy odcinek ulic: Plac Nowy- Nowa - Józefa. Idąc tą trasą, było to na murze wzdłuż prawego chodnika. Czarny spray, z szablonu. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam foto, ale biegłam za dziećmi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kiedyś udałoby się Tobie zrobić zdjęcie tego napisu, to ja chętnie i z przyjemnością przygarnę takowe;)

    OdpowiedzUsuń