niedziela, 30 października 2016

Na paluszkach


W każdy szósty dzień tygodnia, pełnia szczęścia naszych dzieci uzależniona jest od tego, czy pamiętamy o przymiotniku "słodka" nazywając ten dzień sobotą. A my nie mamy wyjścia więc pamiętamy. To jest nie lada święto, musimy więc zawsze zrobić coś wyjątkowego. Wczoraj zrobiliśmy mrożone jabłka w czekoladzie. Błogostan i skupienie na ich twarzach..
Ręka do góry, komu dzisiaj potrzeba do szczęścia tak niewiele :)
Pamiętam, gdy z bratem, jako dzieci, wstawaliśmy w weekendy i święta wcześnie rano. Myszkowaliśmy po domu, wyjadaliśmy cukier z cukierniczki, a w okresie bożonarodzeniowym zjadaliśmy cichaczem słodycze z choinki i odwieszaliśmy na nią z powrotem puste papierki. Wydawało nam się, że jesteśmy niespotykanie sprytni i nikt niczego nie zauważa. O naiwności! Dziś, gdy jestem rodzicem wiem, że tak doskonałej zabawy nie należy po prostu tak zwyczajnie i brutalnie kończyć. Że leżąc w łóżku, szepcząc między sobą i udając przed dziećmi, że śpimy świetnie zdajemy sobie sprawę z majstrowania, które uskuteczniają, z wyjadania cukru z cukierniczki i innych dziwnych pomysłów. Tylko po co im to odbierać? Dla nas to fascynujące, co można wymyślić, gdy rodzice śpią:)

2 komentarze:

  1. a imprezę ze słodyczami z drewutni urzadzili cichaczem nie w sobote... ale byla wtopa <3 przynajmniej moglysmy pogadac w spokoju ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha! Ale wtedy też wiedziałyśmy co się dzieje i nie chciałyśmy przerywać im dobrej zabawy:) Może tylko z rozmiarów przedsięwzięcia nie zdawałyśmy sobie sprawy;)

    OdpowiedzUsuń