środa, 23 listopada 2016
In orange
Polska złota jesień. Pamiętacie ją? Gdy październikiem przemierzało się ulice, buty błądziły w liściach. I wcale nie były to takie bure zgniłki, które widzimy zalegające wzdłuż krawężników od kilku ostatnich sezonów. O nie, to były piękne, czerwone, pomarańczowe i żółte liście. Suche. One szuszały, gdy się w nie człowiek wplątał stopą. A wplątywał się z premedytacją i przyjemnością. I wcale nie na marnych sekund 10. Bez wyrazu obrzydzenia i niechęci na twarzy brodziło się w nich dopóki się nie skończyły. Były ich całe zaspy! I to te zaspy były główną atrakcją jesieni.
I właśnie kilka dni temu trafiliśmy na takie liście. Nie do końca tak suche, żeby się w nie rzucić, lecz dostatecznie suche, żeby sobie nieco nimi poszurać:) I wreszcie miały jakiś kolor!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz