poniedziałek, 21 listopada 2016
Byłam
Byłam, protestowałam, nawet szkodniki w wydarzenie wciągnęłam. Spakowali plecaki i wyruszyliśmy. Bo muszę nadmienić, że dla nas to nie jest jakieś tam radio. To członek rodziny. Od pokoleń - można rzec śmiało. Towarzyszyło mi za ścianą, gdy jako 4-5 - letnie dziecko udawałam się na drzemki do swojego pokoju. Czas odmierzała mi wtedy "Powtórka z rozrywki" i piosenka rozpoczynająca audycję w wykonaniu chyba Pana Mariana Kociniaka? Gdy nie musiałam spać, w ucho wpadała mi "Stolica" T.Love i "Piosenka młodych wioślarzy" Kultu. Jedni i drudzy stali u progu kariery i jeszcze nie odważyli się pomyśleć o tym, że za 30 lat nadal będą wydawali płyty. Nikt tego nie wiedział, a Ciocia Gosia uczyła mnie wtedy robić balony z gumy Donald:)
Głosy Panów Marka Niedźwieckiego czy Kuby Strzyczkowskiego to coś, co utkwiło w mojej głowie z tamtych lat. Potem była Lista Przebojów Trójki i wieczory z kasetami. Nagrywanie. A tu nagle przerwa w dostawie prądu, Polka bach! świeczkę na stół i kolejny tydzień czekania na możliwość nagrania piosenki. Michael Jackson, debiutancka płyta Roberta Gawlińskiego, "Smooth Operator" Sade, ostatnia płyta Queen, pierwszy singiel Justyny Steczkowskiej, Nirvana, album "Stars" Simply Red, Dire Straits, Guns N' Roses, Madonna, nawet Kaliber 44. Potem na studiach Jan Ptaszyn Wróblewski i nocne audycje podczas nauki do sesji. Lata później, gdy urodziły się nasze dzieci, Trójka była moim głównym łącznikiem ze światem zewnętrznym. To dzięki niej wiedziałam, co dzieje się poza moim domem, co się czyta (i co poleca przeczytać Pan Michał Nogaś), gdy się nie karmi, jakie filmy obejrzeć, gdy nie zasypia się na stojąco i co na to wszystko gospodarka, dla której na tym etapie nosisz t-shirt z napisem "niewygodna". Radiowy Dom Kultury, udzielająco się pozytywna Grażyna Dobroń, "3 wymiary gitary", poranki z niepowtarzalnym Wojciechem Mannem, poniedziałkowy poranek z wyczilowanym Panem Markiem. Wieczorami Jerzy Sosnowski, Piotr Stelmach lub fantastycznie klimatyczna audycja "Pod dachami Paryża"..a ja robiłam bransoletki i kartki świąteczne.
Nie wymieniłam tu mnóstwa osób. Choćby Artura Andrusa! Jego "karpie".. I jeszcze Piotr Metz, Robert Kantereit, ooooj możnaby tak długo. I Marek Wałkuski! Wiecie, po takim czasie każdy z redaktorów ma u nas w domu swoją osobistą ksywkę:)
Dziś Hania woła "zróbcie głośniej!", gdy słyszy "Kocham pana, panie Sułku", a nam w to graj, bo ich uwielbiamy i możemy słuchać w nieskończoność. Czeka na Agnieszkę Szydłowską i jej muzykę, kręci biodrami, gdy Marcin Kydryński prowadzi "Sjestę", a ja wtedy myślę, że to się po prostu NIE MOŻE skończyć. I już. A tamci coś majstrują. I nam się to w ogóle nie podoba. Ani ciut. My się wszyscy na to nie zga dza my. Wszystko i wszyscy mają wrócić na swo je miej sce. I już. I niech mi jakieś dziwne i nieznajome głosy nie czytają co najmniej dziwnych wiadomości. A kysz!
I już!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz