środa, 18 stycznia 2017
Nocne wędrówki F.
Ja: Syneczku my mamy długie nogi i ręce i potrzebujemy więcej miejsca niż Wy, żeby się wyspać. A jak Wy śpicie z nami i rozkładacie się koło nas na wszystkie strony to my tego miejsca mamy wtedy za mało, nie możemy rozprostować rąk i nóg, jest nam niewygodnie, drętwiejemy i nie wysypiamy się. Rano wszystko nas boli i ledwie się ruszamy.
F: To możemy kłaść się na Was Mańciu.
Do własnej propozycji bardzo się przywiązał, potraktował ją poważnie i podszedł do niej po męsku - zadaniowo. Co oznacza, że nadal o poranku odczuwam ból wszystkiego. Choć z drugiej strony uwielbiam to dreptanie w środku nocy, ładowanie nam się do łóżka, Jego stale jeszcze dziecięcy zapach i to, że faktycznie na mnie śpi. Zupełnie jak wtedy, gdy był jeszcze całkowitym nieborakiem. Dziś znów się pojawi, znów Go ukocham i nawdycham się Jego zapachu. Zasnę w błogostanie z Nim wtulonym w mój brzuch (bziusiek) tylko po to, żeby rano nie mogąc ruszać ramieniem, powiedzieć sobie siedząc w łazience: "Nieee, koniec z tym. Tak być nie może. W ogóle się nie wysypiam". I mówić to wiedząc, że w nocy znów ucieszę się na Jego widok.
Bo tak naprawdę to doskonale zdaję sobie sprawę z upływu czasu, z tego, że to samo kiedyś minie, że to już długo nie potrwa, a wtedy nie raz i nie dwa zatęsknię cholernie za tym nocnym rytuałem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz