sobota, 24 grudnia 2016
Choinka choineczka.
O. A Ona chce sztuczną. Zadziwiła mnie. Najpierw powiedziała, że chciałaby choinkę. Później zapytała czy te sprzedawane na chodnikach to ktoś wyciął z lasu. Po mojej twierdzącej odpowiedzi mina nieco Jej zrzedła, lecz brnęła dalej. Dopytała czy opadną jej igiełki. Potwierdziłam ponownie. Ostatnie pytanie dotyczyło dalszych losów bezigłowej choinki - czy będzie ją trzeba wyrzucić do śmietnika. Nooo tak, Córeńko.. A ona na to, że w takim razie to woli sztuczną, bo nie chce żeby ktoś wycinał drzewka, żeby one igiełki gubiły i żeby się je na koniec wyrzucało do śmietnika. Bo Ją to smuci. Właśnie tak. Smutne dziecko to oksymoron i w ogóle jakaś masakra i człowiek nie chorujący na umyśle bądź uczuciach, a rodzic w szczególności, nie dopuści przecież żadnych niepotrzebnych smuteczków do serca Jego dziecka ukochanego.
Wyruszyłam więc bladym, no dobra - szarym - zasmarkanym deszczem i mgłą świtem na polowanie. Bo koniec końców na głowę nie choruję, a tym bardziej z uczuciami wyższymi u mnie jak najbardziej w porządku. Za cel polowania obrałam sztuczną choinkę. Błądzi okrutnie kto myśli, że to bułka z masłem. Przedsięwzięcie trwało godzin kilka, a finał swój znalazło w Lidlu. Panna Zielona z marzeń mojej Córci stoi dumna i choć nie pachnie i wzrostu też jej poskąpili, to uśmiech dzieci wyczarować potrafi, a o to przecież chodziło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz